Przeglądając widokówki w sklepiku z pamiątkami, zdarzyło Ci się rozmarzyć?. Popłynąć do miejsca ze zdjęcia i zostać na chwilę. Minnewanka Lake jest jednym z takich miejsc. Obrazem z pocztówki. Prawdziwym jeziorem, z historią i duchami.
MINN-WAKI
W języku rdzennych mieszkańców Minn-waki znaczy Jezioro Duchów. Indianie Nakoda żyli w symbiozie z naturą, odnosząc się do niej z należytym szacunkiem. Przez stulecia obozowali i polowali wzdłuż linii brzegowej jeziora. Jezioro dawało życie, oraz miało ogromne znaczenie duchowe. Minn-waki budziło szacunek, ale również strach przed zjawami, które zamieszkują jego wody. Spokój pierwotnych mieszkańców oraz ich duchów, zakłócili przybywający do Kanady Europejczycy. Przybysze zmienili Minn-waki na Jezioro Diabła i ostatecznie wykluczyli Indian Nakoda z ich ziem.
Wraz z przybywającymi osadnikami, zaczęły powstawać ulice, domy, restauracje, hotele i kurorty. Niegdyś zalesiony teren, zaczął powoli zamieniać się w tętniące życiem, letnie miasteczko zwane Minnewanka Landing. Miasteczko służyło przede wszystkim do celów rekreacyjnych i przyciągało mieszkańców okolicznych miast. Sytuacja zmieniła się w 1912 kiedy w ramach budowy nowej zapory, podjęto decyzję o zalaniu części terenów. Uboższe o ziemię Minnewanka Landing rozwijało się i funkcjonowało do 1941 roku. Kiedy to powstanie nowej tamy, ostatecznie przekreśliło, jego szanse na przetrwanie. Historia zatoczyła koło i duchy jeziora pochłonęły resztę miasteczka pod wodę.
MINNEWANKA
Minnewanka Lake znajduje się 5 km od miasta Banff i leży na wschodnim krańcu Parku Narodowego Banff. To polodowcowe jezioro, które mierzy 21 km długości i 142 m głębokości jest idealnym miejscem rekreacyjnym. W okresie letnim stanowi doskonałe miejsce do wypoczynku. Niezwykle popularne są pikniki, piesze wycieczki, kajakarstwo i kolarstwo górskie. Jezioro jest niezwykle popularne wśród płetwonurków. Niska temperatura wody, sprawiła, że budynki zatopionego miasta, zachowały się w bardzo dobrym stanie.
NOCLEG W POCZTÓWCE
Szlak wiedzie wzdłuż skalistego brzegu jeziora. Czasem wznosząc się ku górze, obnaża skaliste szczyty, niczym ostre pazury wyrastające z ziemi. Niekiedy opada w dół i prowadzi ścieżką w gęsty las. Panującą ciszę zakłóca tylko dźwięk, przyczepionych do naszych plecaków dzwonków. Melodia, którą wygrywają, kojarzy się z reniferami, które zaprzęgają sanie świętego Mikołaja. Trwa sezon niedźwiedzi, o czym informują nas tablice ostrzegawcze. Dzwonki i bear spray mają zapewnić nam bezpieczeństwo. Krajobraz koi nasze poczucie niepokoju. Czasem tylko wydobywający się zza drzew szelest, przypomina nam o możliwości spotkania na swojej drodze niedźwiedzia. Gdy docieramy na miejsce obozowiska i stajemy na kamienistym brzegu, nie możemy uwierzyć w widok, który się przed nami roztacza.
Krystalicznie czysta woda ukazuje skaliste dno. Jest tak czysta, że trudno określić jej głębokość. Na przeciwległym brzegu wyrastają leśne wzniesienia w towarzystwie gór Inglismaldie (2963 m), Girouard (2995 m) i Peechee (2934 m). Jezioro otacza zieleń lasów i popiel kamienistych plaż. Świadomość, iż ten sam krajobraz, towarzyszył Indianą Nakoda przez stulecia, sprawia, że rozumiemy, dlaczego wierzyli w Minn-waki. Woda, zachęca, aby zanurzyć w niej zmęczone stopy. Niektórzy na tym nie poprzestają i raczą się lodowatą kąpielą. Gdy widzimy w oddali płynącą motorówkę, myślimy, że naszą kąpielą złamaliśmy prawo. Motorówka przepływa jednak obok, nie zwracając na nas uwagi.
BIWAK INGLISMALDIE MOUNT
Biwak jest bardzo dobrze zorganizowany i oznaczony. Miejsce wyznaczone na nasze namioty, znajduje się tuż przy kamienistej plaży. Otoczone drzewami daje poczucie intymności, ale nie zasłania widoku na zachodzące za górami słońce. Gdy nadchodzi wieczór, ogrzewamy się przy rozpalonym ognisku i chłoniemy chwile spędzone na łonie natury. Być może razem z nami przy palenisku przesiadują duchy Indian Nakoda. Wspomnienia z biwaku nad Minnewanka Lake należą do jednych z najpiękniejszych. Nawet chwile nocnego strachu, kiedy myśleliśmy, że odwiedził nas niedźwiedź, nie odwiodły nas od myśli, że kiedyś tu powrócimy.
Trekking wzdłuż Minnewanka Lake, można rozłożyć na kilka odcinków. Obozowiska znajdują się w odległościach 8, 9, 11, 20, 22 i 31 km. od głównego parkingu. Wymagana jest wcześniejsza rezerwacja oraz w sezonie niedźwiedzim deklaracja, iż wędrować będziemy, w grupie 4-osobowej wraz z bear sprayem. Za nie przestrzeganie tych zasad grożą wysokie kary pieniężne. Nasze miejsce biwakowe, Mount Inglismaldie znajduje się na 11 km i dotarcie do niego zajęło nam ok. 3 godzin i 30 minut. Biwak to również punkt widokowy, z którego można podziwiać Inglismaldie Mount, stąd też nazwa kempingu. Tutaj można pobrać mapę z Backcountry Trials w Narodowym Parku Banff, wśród nich oznaczony jest również Minnewanka Trial
Przygoda
Zapadła głęboka noc, a wraz z nią my w naszych ciepłych śpiworach. Nocą las ożywa, a jego mieszkańcy wyruszają na okoliczne przechadzki. Częstym punktem odwiedzin jest miejsce wodopoju, w którym zwierzęta mogą ugasić pragnienie w spokoju. W nocy nie śpi również nasz pęcherz, który za nic ma sugestie głowy, że zimno, że ciemno, że może niedźwiedź w okolicy. W końcu się poddajemy i nie pewnie wychodzimy z namiotu. Oczywiście nie sami, wcześniej nie omieszkaliśmy obudzić naszego towarzysza drobnymi szturchnięciami. Decydujemy się na kamienistą plażę, bo w ciemny las strach, do latryny jeszcze bardziej. Po zakończonej czynności zadowoleni wracamy do namiotu. Nagle w oddali, tuż między nami a ścieżką prowadzącą do namiotu, widzimy błysk. Para oczu patrzy na nas tuż przy ziemi, po czym podnoszą się na sporą wysokość. Słychać jak kamienie osuwają się od ciężkich kroków. Pierwsza myśl – bear spray został w namiocie, druga, że uczyli, aby nie uciekać. Trzecia myśl już się nie pojawiła, ponieważ nogi zadecydowały za nas i poprowadziły w gesty, ciemny las. Kilka razy się podetknęliśmy, chyba wpadliśmy do jakiegoś rowu, i podrapaliśmy o krzaki. W końcu zadyszani wpadliśmy do naszego namiotu, jakby stanowił twierdzę otoczoną fosą. Chwyciliśmy za bear spray i czekaliśmy. Po chwili za drzew wyłonił się przepiękny jeleń i dumnym krokiem przeszedł obok naszych namiotów……